czwartek, 5 maja 2011

Medytacja na 8 maja 2011

Medytacja tygodnia
Propozycja kontemplacji ewangelicznej wg Lectio Divina

8 maja  2011 r.
III NIEDZIELA WIELKANOCNA - rok A


I.  Lectio:
Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.

Jeżeli bowiem Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie. Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was. Wyście przez Niego uwierzyli w Boga, który wzbudził Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu.
(1 P 1,17-21)


II. Meditatio:
Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: "Co Bóg mówi do mnie?"

Świat, w którym żyjemy często dzieli ludzi na różne kategorie: bogatych i biednych, tych z którymi trzeba się liczyć i tych, których zdania nie trzeba brać pod uwagę, wpływowych i nie wpływowych. W oczach Bożych status społeczny, majątkowy, pełniona funkcja nie liczą się. Wobec Pana Boga nie musimy mieć żadnych kompleksów wzrostu, wagi, obfitości gotówki w portfelu. On wydając sądy patrzy na serce i nasze uczynki. Stąd Apostoł zachęca adresatów listu i nas, abyśmy czas pobytu na obczyźnie, czyli czas naszej ziemskiej wędrówki spędzali w bojaźni, szacunku serca wobec Ojca Niebieskiego. On bowiem za nasze uwolnienie z sideł grzechu, odnowienia naszego człowieczeństwa, wykupienia ze złego postępowania "zapłacił" drogocenną krwią Swego Syna, Jezusa Chrystusa. Nie było innej alternatywy, gdyż nawet tony srebra i złota na nic tu by się zdały. Dalej bylibyśmy niewolnikami grzechu i zła.

Jak spędzam czas swojego pobytu na obczyźnie? Jakim jestem pielgrzymem? Czy moje serce jest pełne bojaźni, szacunku wobec Ojca Niebieskiego? Czy pamiętam, że Pan Bóg wydając wyroki, patrzy na stan mego serca, prawość sumienia, dobroć moich czynów? Czy zdaje sobie sprawę, że przed Panem Bogiem nie można udawać dobrego, miłosiernego, kochającego, ale trzeba być dobrym, miłosiernym, kochającym? Czy jestem świadom ceny, jaka została uiszczona za moje wieczne wykupienie, zbawienie, uwolnienie od zła? Czy Boży Syn, baranek niepokalany i bez zmazy nie przelał swej krwi za mnie niejako na darmo? Czy może i ja ratuję życie innych, dzieląc się swoją krwią jako honorowy dawca krwi? Jeżeli nie, czy w najbliższym czasie nie mam zamiaru nim zostać? Czy znam zasady udzielania pierwszej pomocy? Ku komu jest skierowana moja wiara i nadzieja?

Pomodlę się o umocnienie we mnie daru szacunku i bojaźni wobec Ojca Niebieskiego.


III. Oratio:
Teraz ty mów do Boga.

Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie - owocami wcześniejszej "lectio" i "meditatio". Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:

Ty ścieżkę życia mi ukażesz,
pełnię Twojej radości
i wieczną rozkosz
po Twojej prawicy...
(Ps 16,11)


IV Contemplatio:
Trwaj przed Bogiem całym sobą.

Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:

Ukaż mi, Panie, Twoją ścieżkę życia


*****

opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej - www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/index1.php?st=cale&typ=lectio

1 komentarz:

  1. Moje życie jest na ziemi pielgrzymką w czasie, której Bóg pragnie ukazać mi pełnię swojej radości i pragnie mnie po tej drodze prowadzić.
    Różnie ona wygląda czasami jest to droga wyboista,pokryta kamieniami ,gdzie można się pokaleczyć,czasami jest pod górę,na którą trudno się wdrapać,a czasami jest pustynią.Tak obrazowo może wyglądać życie duchowe.Ono czasami wygląda tak jak droga narodu wybranego,bo te wszystkie moje niedowierzania Bogu,a przede wszystkim grzech jest brakiem wiary.
    Bóg składa za mnie najwyższą ofiarę ,jest nią śmierć Syna.Tylko nie w pełni zdaję sobie sprawę,że ten Syn pragnie doprowadzić mnie do Ojca.Tak się zastanawiam,przecież Jezus Chrystus cokolwiek czynił wskazywał na Ojca,czy
    we mnie jest tyle dziękczynienia Bogu,czy staję przed Nim w bojaźni,czy pamiętam,że On tak bardzo mnie kocha,czy pamiętam,że tak bardzo cenne są uczynki serca,na ile jestem autentyczna,a na ile gram nie swoja rolę lub
    zakładam maskę.Syn Boży jest tą osobą przez którą wiara i nadzieja skierowane są ku Bogu.
    Warto się zastanowić czy mam tego pełną świadomość.

    Ukaż mi, Panie, Twoją ścieżkę życia by umocniła się we mnie wiara,oraz dar szacunku i bojaźni wobec Ojca Niebieskiego.

    OdpowiedzUsuń